Już od jakiegoś czasu moja walizka prosiła się o spakowanie. Czas leci, więc postanowiłam się przełamać i w końcu TO zrobić. Szczerze - tak jak w pierwszej ciąży, odwlekałam to ile się dało. Spakowana walizka oznacza, że poród już tuż, tuż, a tego boję się dopuścić do głowy. Jak o tym myślę to mnie troszkę telepie. Po moich doświadczeniach w sumienie nie ma co się dziwić. Gorzej już chyba nie może być, a jednak z moim szczęściem nigdy nic nie wiadomo.
Powracając do meritum - moja walizka jest troszkę bogatsza w rzeczy niż za pierwszym razem. Wolę być już gotowa na wszystkie alternatywy. Z Kubim przez pierwszy miesiąc musiałam walczyć o pokarm. Zakup laktatora, nakładek i herbatka były nam niezbędne :)
Troszkę się tego uzbierało.
Ciuszki dla Kacperka.
Czapeczki - wzięłam więcej. Wolę mieć wybór. Kubuś sam nie był duży,a teraz nie wiadomo:)
Ostatnio byłam w szpitalu 10 dni, także sami rozumiecie :)
Bodziaki, pajace, czapeczki i skarpety zapakowane w torbę, aby mi się to wszystko nie "walało".
Kocyk, otulacz i podkład do przewijania.
Ręcznik do kąpieli, tetry, chusta bambusowa....
Rożek (służy nam tylko w szpitalu, ale jak już go mamy to niech będzie), kura do karmienia i przytulanki.
Dla mamy...
Laktator, herbatka laktacyjna, środki pielęgnacyjne dla Małego i kosmetyki dla mnie.
Jeszcze japonki, wkładki wielorazowe i szlafrok.
A tak po pakowaniu. Nie muszę wspominać o pampersach i butelkach wody. O tym każda mam wie:)A Wam coś jeszcze przychodzi do głowy co zabrać?
Pozdrawiam serdecznie
OMW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz